Skazany za aferę podsłuchową biznesmen Marek Falenta w liście do "Wyborczej" skarży się na warunki w więzieniu i presję ze strony władz. Deklaruje, że ujawni dowody na to, że był inspirowany przez służby specjalne.
prawo i sprawiedliwość, afera taśmowa, Marek Falenta, służby specjalne,afera podsłuchowa
Marek Falenta za zlecenie nagrywania polityków i przekazania podsłuchów do rozpowszechniania dostał w 2018 r. wyrok 2,5 roku bezwzględnego więzienia. 1 lutego miał stawić się w zakładzie karnym w Warszawie, ale uciekł za granicę. Zatrzymano go w Hiszpanii i w czerwcu odesłano do Polski.
Karę odsiaduje na warszawskim Służewcu. Jest izolowany od otoczenia. Decyzją dyrektora zakładu może się widywać tylko z prawnikami i rodziną. Dziennikarzom, z którymi Falenta chciał rozmawiać, odmówiono widzeń.