Największy exodus uchodźców wojennych, najdłuższe i najkrwawsze oblężenie miasta oraz największa masakra ludności cywilnej w Europie po drugiej wojnie światowej - to efekt wojny w krajach byłej Jugosławii w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego wieku. Jednak według Jarosława Kaczyńskiego nie była to wojna "w całym tego słowa znaczeniu", bo "tu chwilę postrzelali, tam tańczyli". Wyjaśniamy, dlaczego prezes PiS się myli.
Podczas spotkania z mieszkańcami Opola 25 września prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński mówił, że "jesteśmy w bardzo poważnym kryzysie". "Bardzo poważnym kryzysie, z jednej strony, tym pocovidowym (…), ale także tym nowym kryzysie ekonomicznym wywołanym przez wojnę. Tutaj mamy przede wszystkim inflację, gigantyczne ceny surowców i mamy po raz pierwszy od 1945 roku, czyli po raz pierwszy od 77 lat, po prostu wojnę, taką wojnę w całym tego słowa znaczeniu" - stwierdził. "Oczywiście, były napady na Węgry i Czechosłowację, ale to nie były tak naprawdę żadne wojny. Chociaż do starć zbrojnych, w szczególności na Węgrzech, do starć zbrojnych dochodziło" - dodał.
Następnie przeszedł do oceny wojny w byłej Jugosławii. "Była wojna w Jugosławii, ale ona miała szczególny charakter. Tam było wiele frontów, wiele przeciwników, a wszystko działo się na terytorium dość wyraźnie mniejszym niż terytorium Polski – bo Jugosławia to dwieście czterdzieści kilka tysięcy kilometrów kwadratowych. Jeżeli się pomyliłem, to łatwo zajrzeć do smartfonu i to zobaczyć, czy się pomyliłem i o ile się pomyliłem (255 tys. km kwadratowych - red.)" - mówił Kaczyński. "Przy czym ta wojna była taka, że tu chwilę postrzelali, tam tańczyli… Ja to mówię z własnego doświadczenia, bo tam byłem. Więc, krótko mówiąc, to nie miało nic wspólnego, czy w każdym razie niewiele wspólnego z tym, co dzieje się dzisiaj na Ukrainie. To jest wielka, regularna wojna" - dodał.