Do księgarń trafiła niedawno książka szczególna. Zapoznajcie się ze wspomnieniami Polaka, który w czasie II wojny światowej musiał służyć w armii niemieckiej.
Gdy zasiada się do pisania książki czy artykułu, gdy się już poukłada zebrany materiał na robocze stosy, reszta pracy to już tylko sprawne „wklepanie” zebranego materiału według przygotowanego wcześniej konspektu. Od początku do końca to autor lub autorzy nadają swemu działu ramy i charakter. To nadal nie jest łatwa praca, ale nadanie ostatecznego kształtu całej pracy zależy wyłącznie od autora. Zupełnie inaczej wygląda to w momencie, gdy badacz siada do opracowania źródła: pamiętnika, wspomnień, diariusza z podróży, traktatu etc. Musi znaleźć klucz i „odkryć”, co twórca „miał na myśli”. To trudne zadanie i mrówcza praca. Dlaczego o tym piszę? Nie bez powodu. Ostatnio miałem okazję z bardzo dobrze opracowanymi wspomnieniami wojennymi na temat, który lata temu przeżywał swój renesans. Temat, na szczęście dla mnie i wielu innych osób zainteresowanych, co jakiś czas powraca – słynny „dziadek z Wehrmachtu”, lub szerzej: przeżycia Polaków, którzy zmuszeni byli służyć w armii niemieckiej.