To, co mówi wicepremier Jarosław Gowin o katastrofie smoleńskiej, jest bez znaczenia. Ale to, że nikt z obozu władzy go nie prostuje, ma wielkie znaczenie
Wicepremier, minister szkolnictwa wyższego i nauki (sic!) parę dni temu zauważył, że „wie na temat katastrofy smoleńskiej ciut więcej niż ogół obywateli i może powiedzieć z ręką na sercu, że nie znajduje żadnych racjonalnych argumentów, by mówić, że to było cokolwiek innego niż tragiczna katastrofa”. Mówił to oczywiście już po wyborach. Przed obowiązywała wersja „ciszej nad tą katastrofą”.