— To miało pokazać światu: słuchajcie, ta granica jest dziurawa jak sito, jeżeli udaje nam się to tutaj, to uda nam się np. na Krymie — mówi korespondent wojenny Onetu Marcin Wyrwał o celach Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego, który przekroczył granicę Rosji. Ocenia, że Kreml zupełnie się tego nie spodziewał i teraz "na szybko" buduje narrację.
Marcin Zawada: Światowe media obiegła wiadomość, że część Rosjan w mundurach nie rosyjskiej armii, ale armii, która walczyła w ramach wojsk ukraińskich, wkroczyła na terytorium Rosji. Taka informacja pojawia się w mediach zachodnich, nieco inaczej przedstawiają to media rosyjskie. Co się tak naprawdę wydarzyło w obwodzie biełgorodzkim?
Marcin Wyrwał: Na 100 proc. mogę potwierdzić, że na teren Rosji wkroczyli Rosjanie. Poznałem ich jeszcze w lutym, w Onecie pojawił się duży wywiad z dowódcą i szefem sztabu Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego RDK [Ruskij Dobrowolcieskij Korpus]. To jest ten podstawowy korpus rosyjski, jednostka specjalna działająca na terenie Ukrainy, po stronie Ukraińców i wypadająca, że tak powiem, na stronę rosyjską.