W osiemdziesiątą rocznicę ocalenia dawne żydowskie dzieci odwiedzają dziś Niemcy. Dla wielu z nich to spotkanie z bolesnymi wspomnieniami.
Trauma często towarzyszy człowiekowi przez całe życie. Takim człowiekiem jest Ralph Mollerick. Dziś ma 89 lat, jest żonaty i mieszka w Los Angeles. Jego historia zaczyna się w 1938 r. To czas, w którym jego żydowscy rodzice zaczynają się bać o życie ośmioletniego syna i jego starszej siostry. Szczęśliwym trafem ojciec kupuje bilety na transport dzieci z Hamburga do Anglii. Akcję zorganizował rząd brytyjski i tamtejsza wspólnota żydowska.
– Przypominam sobie przede wszystkim hałas na stacji kolejowej, krzyki i modlitwy – opowiada Mollerick. Pamięta także trzycyfrowy numer, który każde dziecko otrzymało w celu identyfikacji. Miał przy sobie tylko małą walizkę z ubraniami. Żadnych zabawek, żadnych książek, żadnych pieniędzy. Na peronie czternastym widział po raz ostatni swoich rodziców.