Policjanci masowo zaczęli iść na tzw. L4. Wcześniej w ramach protestu odmawiali wystawiania mandatów. Tym razem za strajkiem nie stoi jednak związek zawodowy, który przez protestujących nazywany jest zdrajcą interesów policjantów, ale tajemnicza grupa działająca na komunikatorze Telegram - informuje TVN24.
Od czwartku strajk policjantów się zaostrzył. Wiadomo, że funkcjonariusze masowo idą na zwolnienia, choć nie jest jasne, ilu z nich dokładnie przebywa na L4. - U mnie rano około 20 funkcjonariuszy przysłało L4. To przypadki na pewno w związku z protestem. Myślę, że na nocnej zmianie może być już to więcej osób - mówi dziennikarzom TVN24 komendant jednej z dużych jednostek na Śląsku.
Oficerzy podkreślają, że taka sytuacja z pewnością jest kłopotliwa dla mniejszych posterunków i komisariatów, gdzie braków kadrowych nie ma kim zastąpić. - To rzeczywiście przypomina 2018 r., a jak się potoczy to dalej, tego nie wie nikt - mówi TVN24 oficer komendy wojewódzkiej w centrum kraju.