Parafrazując znaną wypowiedź Georges Clemenceau i obserwując to co dzieje się od dziesięcioleci w Polsce, można stwierdzić, iż wojsko, wojna i zbrojenia są rzeczami zbyt poważnymi, aby powierzać je tylko generałom i politykom.
Od utworzenia rządu premiera Tadeusza Mazowieckiego w 1989 roku sprawy wojska były albo marginalizowane, albo wyolbrzymiane i wykorzystywane w celach walki politycznej. Przy okazji instrumentalnego wykorzystywania zagadnień militarnych, zawsze oczywiście padają stwierdzenia o apolityczności wojska i politycznym konsensusie, dotyczącym należytego zabezpieczenia Polski od strony zagrożeń militarnych.
Tymczasem społeczeństwo praktycznie nie dowiedziało się, jak rządzący naszym krajem, wyobrażają sobie obronę militarną Polski, oraz jak w danej chwili wygląda docelowy model Sił Zbrojnych RP. Oczywiście w jawnym i ogólnym zarysie. Tego typu informacje są standardem w zachodniej cywilizacji. Obarczone są one ciągłymi zmianami wynikającymi ze zmienności sytuacji politycznej i demografii oraz postępu technicznego.