Rzymski historyk Wegecjusz powiedział kiedyś: „Si vis pacem, para bellum” – jeśli pragniesz pokoju, szykuj się do wojny. Dla mnie – Włocha, który wybrał służbę wojskową jako swoją profesję – te słowa zaczerpnięte z dziedzictwa starożytnego Rzymu zawsze były niezwykle istotne. Filozofia jest prosta i ponadczasowa. Nawet na placu zabaw silniejsi nigdy nie nękali tych, którzy byli gotowi się bronić.
Zamiast tego brali na cel słabszych. Siły zbrojne funkcjonowały według tej zasady na długo zanim Wegecjusz wypowiedział w IV wieku swoją słynną sentencję. Dla Sojuszników na teatrze działań Europy Środkowej jest ona aktualna do dziś.
Podpisując w 1949 roku Traktat Północnoatlantycki, doświadczone okrucieństwami wojny państwa Europy i Ameryki Północnej potwierdziły zasadę wspólnej gotowości militarnej jako gwaranta pokoju. Tak powstał Sojusz. Sygnatariusze rozumieli, że pokój oznacza stabilność, a stabilność daje szansę na dobrobyt. Rozumieli też, że zarówno pokój, jak i dobrobyt można zagwarantować tylko poprzez nieustanne i wspólne przygotowywanie się do wojny.
Słowa „Odstraszać i, jeśli to konieczne, bronić” są kluczowe dla Paktu Północnoatlantyckiego od początku jego istnienia. Pierwsza Koncepcja Strategiczna NATO z 1950 roku stanowiła, że podstawową funkcją NATO jest odstraszanie agresji, a siły NATO zaangażują się w działania wojenne tylko wtedy, gdy odstraszanie zawiedzie. Druga Koncepcja Strategiczna, opracowana w 1952 roku, dodała pojęcie „strategii wyprzedzającej” (forward strategy) w celu wzmocnienia odstraszania.