Realizacja programu pozyskania trzech okrętów podwodnych o kryptonimie Orka dowodzi, że w Polsce prowizorka jest normą, a wykonanie czegoś zaplanowanego i trwałego cudem.
„Trwa faza analityczno-koncepcyjna, która ma określić sposób pozyskania nowych okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej. Jednocześnie trwają prace nad pozyskaniem okrętu podwodnego w ramach rozwiązania pomostowego” – poinformował via PAP wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz. Doceniając stylistyczną zwiewność słów wiceministra, pozwolę sobie na własny użytek zinterpretować ją brutalnymi słowami: Nie mamy teraz pieniędzy na zakup trzech czy czterech nowych okrętów podwodnych, więc może uda nam się chociaż pożyczyć od kogoś jeden. Dlatego faza analityczno-koncepcyjna trwała, trwa i trwać będzie. Faza trwa od lat, trwała też, gdy w lutym minionego roku stwierdziłem, że pisanie o zakupie trzech okrętów podwodnych wydaje się zajęciem dożywotnim. Może myliłbym się, gdybym żył tyle, ile Mojżesz, a wedle Biblii żył on 120 lat.
Moje przewidywania są więc takie, że analityczna, koncepcyjna, oceniająca, eksplikująca, kalkulacyjna, deliberująca i medytująca faza będzie trwać, a my wyleasingujemy (co za słowo) jeden okręt i z nim też będziemy prowizorycznie trwać na coraz dłuższym pomoście, bo zgromadzenie 10 mld zł na zakup może być coraz trudniejsze.