Pierwsza w regionie sytuacja, kiedy pracownik broni się przed zwolnieniem z pracy, argumentując, że jest żołnierzem, ma miejsce w Miedzianej Górze koło Kielc. Tamtejszy Urząd Gminy został pozwany przed sąd przez zwolnionego pracownika będącego oficerem Wojsk Obrony Terytorialnej. Strony dały sobie dwa tygodnie na osiągnięcie porozumienia. Czy szczególna ochrona, która przysługuje "terytorialsom" spowoduje, że pracodawcy będą bali się ich zatrudniać?
- W okresie od dnia doręczenia pracownikowi karty powołania do terytorialnej służby wojskowej, a przed jej zakończeniem pracodawca nie może zwolnić ani rozwiązać z pracownikiem umowy o pracę - mówi ustawa o powszechnym obowiązku obrony. Jedyna możliwość zakończenia współpracy istnieje w przypadku zwolnienia dyscyplinarnego lub likwidacji zakładu pracy. Działanie tego zapisu można obserwować w Urzędzie Gminy w Miedzianej Górze. To pierwsza taka sytuacja w województwie.
Dostał wymówienie
Mężczyzna, proszący o anonimowość, zajmował w gminie stanowisko inspektora do spraw oświaty. 2 kwietnia został zwolniony.