Mija 35 lat od dnia, w którym ksiądz Jerzy Popiełuszko - kapelan Solidarności i duszpasterz ludzi pracy - został pozbawiony życia przez funkcjonariuszy IV Departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL. Wcześniej, jak wykazało śledztwo, duchowny był torturowany.
W roku 1984 ksiądz Jerzy Popiełuszko z parafii świętego Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu był duszpasterzem robotników Huty Warszawa, służby zdrowia i nieoficjalnym kapelanem podziemnej Solidarności. Jego comiesięczne msze za ojczyznę gromadziły tłumy wiernych. Propagandyści reżimu generała Wojciecha Jaruzelskiego nazywali je "seansami nienawiści" i uznawali za bezprawne wiece polityczne. Ksiądz Popiełuszko był oskarżany o polityczny fanatyzm, pomawiano go o malwersacje finansowe i niemoralne prowadzenie się.
Prymas Polski kardynał Józef Glemp w homilii wygłoszonej na placu Teatralnym w Warszawie z okazji obchodów Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 podkreślał, że żałuje, iż nie mógł ocalić życia kapłana. Miał na myśli propozycje składane Popiełuszce w ostatnich miesiącach przed zabójstwem. W obawie o bezpieczeństwo księdza rozważano wówczas pomysł jego wyjazdu na studia do Rzymu lub przeniesienie do innej parafii, położonej poza wielkimi miastami, w których wpływy Solidarności były znaczące.