Sąd rejonowy w Białymstoku uchylił mandat kobiecie, która wzięła żywność z kontenera przy jednym ze sklepów Biedronki. Postanowienie jest prawomocne. - Rzeczy porzucone nie mogą stanowić przedmiotu kradzieży, a ponadto przedmiot musi mieć określoną wartość. Nie ma wątpliwości, że odpady są rzeczami - mówił sędzia Tomasz Pannert.
Jak pisaliśmy w sierpniu, pani Ewelina, doktorantka na wydziale polonistyki Uniwersytetu w Białymstoku jest freeganką (freeganizm to styl życia, który polega na poszukiwaniu w śmietnikach żywności nadającej się do spożycia) pojechała samochodem na parking na zapleczu Biedronki przy ul. Transportowej w Białymstoku. Tam pozbierała m.in. owoce i warzywa z kontenerów na odpady.
Kobieta wzięła ze sobą produkty, a gdy wsiadała do samochodu, podszedł do niej ochroniarz, który zażądał, aby wysiadła z pojazdu. Kobieta mówiła "Kurierowi Porannemu", że mężczyzna kazał jej wyjąć skrzynkę z żywnością pozyskaną ze sklepowych kontenerów i iść z nim na zaplecze. Następnie użył wobec niej gazu pieprzowego i wezwał policję, zgłaszając kradzież