Choć przyznał, że podczas pobytu w niewoli bał się o swoje życie, w listopadzie 2012 roku Cantlie powrócił do Syrii. Niedługo później, razem z amerykańskim dziennikarzem Jamesem Foleyem, został ponownie porwany. Foleya dwa lata później dżihadyści zamordowali podczas propagandowej egzekucji, której nagranie upublicznili.
Brytyjczyk uniknął tego losu. Zaczął pojawiać się w wielu propagandowych nagraniach dżihadystów. Ubrany w pomarańczowy, więzienny strój, najprawdopodobniej pod przymusem odgrywał rolę zagranicznego korespondenta relacjonującego sytuację z ulic samozwańczego kalifatu na terenie Syrii i Iraku.
Cantlie jak szkielet
Ostatni film z Brytyjczykiem zostało opublikowane w grudniu 2016 roku. Miał być nagrany na froncie walk w irackim mieście Mosul. - Znajdujemy się w centrum Mosulu, trochę na wschód, a scena za mną wygląda na wyjętą z filmu Stevena Spielberga z tym wyjątkiem, że jest prawdziwa - mówił dziennikarz.