Możemy zaklinać rzeczywistość, ale embargo na ukraińskie zboże nie poprawia sytuacji naszych rolników. Przyczyna ich kłopotów jest zupełnie inna — mówi w rozmowie z Onetem Mirosław Marciniak, analityk rynków zbożowych i autor portalu InfoGrain. Wskazuje, że źródeł problemu raczej niż w Kijowie należy szukać... w Paryżu i Chicago.
Marcin Terlik, Onet: Od miesięcy słyszymy od protestujących rolników, że zabija ich konkurencja z Ukrainy. Faktycznie tak jest?
Mirosław Marciniak: To raczej szukanie usprawiedliwienia dla niskich cen w Polsce. Na dobrą sprawę ukraińskie zboże od kwietnia ubiegłego roku, czyli od wprowadzenia jednostronnego zakazu, do Polski nie wjeżdża. Mamy tylko tranzyt.
Rolnicy twierdzą, że to zboże i tak zostaje w Polsce.