Rakieta ukraińskiego system przeciwlotniczego S-300 mogła spaść na terytorium Polski nie dlatego, że popełniono jakiś błąd, ale w wyniku prowokacji przeprowadzonej przez Federację Rosyjską. Rosjanie mogli bowiem z premedytacją tak pokierować lotem swoich rakiet manewrujących, by szczątki pocisków wystrzelonych w ich kierunku przez ukraińską obronę przeciwlotniczą spadały również po drugiej strony polskiej granicy.
Do czasu zakończenia dochodzenia prowadzonego obecnie przez polskie służby nie można będzie stwierdzić ostatecznie, co rzeczywiście spowodowało śmierć dwóch naszych obywateli, jak również kto jest temu winien. Z drugiej jednak strony można i trzeba wyjaśnić od razu, czy taki tragiczny wypadek może się w przyszłości powtórzyć i dlaczego do takiej sytuacji w ogóle doszło.
Odpowiedzi na te pytanie są bardzo krótkie: pierwsza: „tak" i druga: „ponieważ Rosja specjalnie przeniosła aktywne działania wojenne kilka kilometrów od naszych granic". Jest więc bardzo prawdopodobne, że nad krajami natowskimi graniczącymi z Ukrainą znowu pojawią się elementy ukraińskich rakiet przeciwlotniczych lub nieprawidłowo działające, rosyjskie rakiety manewrujące i doprowadzą do kolejnych tragedii.