Wypadki podczas testów lotniczych nie są niczym niezwykłym, ale przypadek odrzutowego myśliwca Grumman F11F-1 Tiger i jego pilot Thomas W. Attridge Jr. na zawsze przeszedł do historii. Był to bowiem pierwszy udokumentowany incydent, gdy samolot odrzutowy zestrzelił sam siebie. Zobaczmy, co tak naprawdę się stało i jak po wypadku zmieniło się podejście do samolotów naddźwiękowych.
Był piątek 21 września 1956 r., gdy do ośrodka testowego firmy Grumman na Long Island dotarł pilot testowy Thomas W. Attridge Jr. Był to dla niego ważny dzień, bo w końcu miał sprawdzić pełne możliwości nowego myśliwca F11F-1 Tiger. Maszyna była wyjątkowa pod wieloma względami, ale chyba najważniejszą kwestią były jej osiągi. F11F-1 Tiger to pierwszy naddźwiękowy odrzutowy myśliwiec Grummana i dopiero druga maszyna na wyposażeniu Marynarki Wojennej USA, która osiągała prędkość 1,1 Macha. Trudno więc dziwić się, że 33-letni wtedy pilot był podekscytowany możliwością sprawdzenia tej konstrukcji.