A konkretnie jeden z sędziów tego sądu. I tak się akurat składa, że jest to tzw. sędzia dobrozmianowy, na dodatek wiązany z aferą hejterską w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Ogłoszenie prezydenta o wolnych stanowiskach w Sądzie Najwyższym nie wymagało kontrasygnaty premiera, obecna Krajowa Rada Sądownictwa została wybrana zgodnie z konstytucją, a co za tym idzie – nie ma żadnych wątpliwości co do legalności powołań na urząd sędziego kandydatów przez nią wskazanych.
Takie wnioski płyną z lektury uzasadnienia postanowienia Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygn. akt I OZ 712/19). Zostało ono wydane w składzie jednoosobowym, w którym zasiadał powołany niedawno do NSA Rafał Stasikowski. Media swego czasu zwracały uwagę na to, w jak zawrotnym tempie rozwinęła się kariera tego sędziego po tym, jak do władzy doszedł PiS (w ciągu kilkunastu miesięcy awansował z katowickiego sądu rejonowego do jednego z dwóch najważniejszych sądów w Polsce, po drodze pełniąc jeszcze z woli ministra sprawiedliwości funkcję prezesa Sądu Okręgowego w Katowicach).