Trwa skandal z pociągami nowosądeckiej firmy Newag. Spółki z branży kolejowej zarzucają notowanemu na giełdzie Newagowi, że celowo blokował systemy informatyczne we własnych pociągach, żeby potem zarabiać krocie na ich naprawianiu. Jak dowiedział się Onet, spółka Koleje Dolnośląskie szacuje właśnie swoje straty, a ze złożeniem pozwu przeciwko Newagowi czeka tylko na ustalenia krakowskiej prokuratury.
Koleje Dolnośląskie miały być pierwszą "ofiarą" tajemniczych usterek w pociągach z serii Impuls, wyprodukowanych przez Newag z Nowego Sącza. Problem objawił się w 2022 r. Kolejne pociągi wypadały z rozkładów albo miały duże opóźnienia. Pasażerowie z Dolnego Śląska psioczyli wtedy na spółkę podlegającą tamtejszemu samorządowi województwa.
— Nasze straty ekonomiczne i wizerunkowe się pogłębiały. A Newag początkowo tłumaczył, że nasze dwa pojazdy stoją, bo firma SPS spod Bydgoszczy, która była znacznie tańsza i wygrała z nimi nasz przetarg na serwis łącznie siedmiu pojazdów, jest mało fachowa. Stwierdzili, że u siebie w Nowym Sączu zrobią diagnozę tych usterek. Wysłaliśmy do nich te pięć pojazdów, które jeszcze nie trafiły do SPS i okazało się, że Newag jakimś cudem je uruchomił. Za takie uruchomienie zapłaciliśmy po ok. 54 tys. zł za pojazd. Do dziś jednak Newag nie dał nam raportu z tamtej diagnozy i nadal nie wiemy, co było przyczyną usterek — podkreśla adw. Mirosław Eulenfeld.