Gdy Prawo i Sprawiedliwość pierwszy raz deklarowało, że wskrzesi polski przemysł stoczniowy, Robert Lewandowski zaczynał podbijać polską Ekstraklasę, wmurowano kamień węgielny pod budowę Stadionu Narodowego w Warszawie, a polską polityką wstrząsnęła afera hazardowa.
- Jeżeli Polacy powierzą nam stery rządów w przyszłym roku, to w pierwszej piątce moich priorytetów będzie pełna odbudowa przemysłu stoczniowego - zapowiedział w sobotę premier Mateusz Morawiecki. Wcześniej zaś prezes PiS Jarosław
Kaczyński za kłopoty z zakupami węgla obwinił Platformę Obywatelską, bo "jest problem z portami, które wyprzedało PO".
Deklaracje te można by traktować poważnie, gdyby nie pewien szkopuł: otóż PiS odbudowę polskiego przemysłu stoczniowego obiecywał już w 2009 r., 2014 r., 2015 r. A w 2019 r. - dla odmiany – już wówczas rządzący obiecali kontynuację odbudowy przemysłu stoczniowego.