- Antoni został z tym Smoleńskiem całkiem sam. Szefostwo PiS umyło ręce i zepchnęło to na niego. I wie pan co jest najsmutniejsze? Że on chyba nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo zostawili go na lodzie — mówi bliski współpracownik Macierewicza.
Gdyby brać na poważnie pożegnalne wystąpienia Antoniego Macierewicza z okresu, gdy odchodził z ministerstwa obrony, to należałoby uznać, że PiS zdradziło Smoleńsk. Na początku 2018 r. Macierewicz mówił w telewizji Trwam: — Jak najszybciej musimy doprowadzić do wyjaśnienia, jak do tej zbrodni doszło. Musimy jasno postawić odpowiedzialność. Nie wolno nam dopuścić, by ta zbrodnia uszła płazem, by naród się nie dowiedział, kto jest za nią odpowiedzialny. Zrobię wszystko, byście państwo uzyskali pełną informację na ten temat jak najszybciej.
Od tego wystąpienia minęło ponad półtora roku. W tym czasie Smoleńsk zniknął z polityki PiS, nie pojawia się w wystąpieniach Jarosława Kaczyńskiego, nie stanowi elementu kampanii, został też wycięty z programu wyborczego PiS.