Polski Sejm nie przyjął uchwały uznającej Rosję za państwo sponsorujące terroryzm, bo w ostatniej chwili Antoni Macierewicz chciał do niej wrzucić poprawkę oskarżającą Rosję o spowodowanie katastrofy smoleńskiej.
Uchwałę zgłosili tydzień temu posłowie Lewicy, krótko po niej podobną zaproponował PiS. Treść uzgodniono w zgodzie narodowej, poczuciu patriotyzmu i solidarności z walczącą Ukrainą. W tego typu uchwałach najważniejszym politycznym sygnałem dla świata jest to, że w Polsce panuje ponadpolityczna zgoda. Uchwałę poparły wszystkie kluby, a na sesji plenarnej poddano ją pod głosowanie. I tu w środku nocy niespodzianka. Antoni Macierewicz niespodziewanie wyskoczył z poprawką stwierdzającą, że Rosja odpowiada za katastrofę samolotu malezyjskich linii lotniczych, oraz "katastrofę samolotu polskich sił powietrznych (lot 101) w Smoleńsku (Rosja) w kwietniu 2010". Czyli za coś, czego on sam nie jest w stanie od siedmiu lat dowieść - mimo naginania faktów i praw fizyki. Dodatkowo Macierewicz usiłował kłamliwie argumentować, że już Parlament Europejski uznał odpowiedzialność Rosji za katastrofę smoleńską, choć ten jedynie potępił utrudnianie śledztwa.