Tanie drony zwalczające rosyjski sprzęt za miliony dolarów to najbardziej opłacalna broń w tej wojnie. Jednak według ich operatorów ciągłe poleganie Kijowa na podarowanym sprzęcie, nie pozwoli im dłużej utrzymać linii obrony. Zwłaszcza ze względu na rosnącą liczbę rosyjskich dronów bojowych, masowo produkowanych i kupowanych przez Kreml. — Ukraińcy bez wątpienia produkują lepsze drony i szkolą lepszych operatorów, ale Rosjanie nie tylko się uczą, ale mogą zalewać pole bitwy małymi maszynami do zabijania. A Zachód wciąż głęboko śpi i chrapie — ostrzega austriacki specjalista do spraw lotnictwa Tom Cooper.
Diego Rodriguez — pracujący dla ukraińskiej armii operator dronów — nie ukrywa, że każdego dnia widzi, jak Rosjanie zwiększają swoją przewagę na froncie.
Podczas gdy Ukraina dysponuje kupionymi za darowizny dronami rekreacyjnymi — które później wolontariusze modyfikują tak, by mogły przenosić materiały wybuchowe, Kreml wysyła na front gigantyczną liczbę dronów bojowych, produkowanych na skalę przemysłową i zakupionych przez Rosję. — Dlaczego w ukraińskim wojsku nie używamy na masową skalę dronów szturmowych?! — irytuje się Rodrigez. I dodaje, że armia nie pociągnie długo, licząc jedynie na entuzjazm darczyńców.