Nie milkną echa eksplozji, do której we wtorek doszło w Przewodowie. Cały świat zachodni udowadnia, że na terytorium Polski spadła rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, a władze Ukrainy twierdzą, że bez dowodów nie da się z całą pewnością stwierdzić, czyja to była rakieta. Tymczasem zapytaliśmy zwykłych Ukraińców, co sądzą o tej sytuacji i jakie działania powinny podjąć Ukraina i NATO.
Najpierw dowody potem oświadczenia
Krystyna Zeleniuk, kijowska dziennikarka, która pracuje dla największych mediów informacyjnych w kraju, mówi, że Ukraińcy jak nikt inny rozumieją ból Polaków i współczują tragedii, w której zginęło dwóch polskich obywateli. Uważa jednak, że należy poczekać na dowody, czyja rakieta została wystrzelona. Jej zdaniem cała historia wygląda dość dziwnie.
— Uważam, że oświadczenia o ukraińskim pocisku, gdy śledztwo jeszcze trwa, były przedwczesne. Może warto było poczekać na werdykt, a potem twierdzić, czyja to była rakieta. Jeśli z polskiego śledztwa wynika, że ukraińska rakieta, która spadła na terytorium Polski, została wystrzelona w celu przechwycenia rosyjskiej rakiety, to powstaje pytanie, gdzie spadła rosyjska rakieta — mówi.