„Ranni, zabici koledzy. Gdy mój żołnierz dostał postrzał w głowę. Gdy niesiesz zabitego chłopca, który służył w twoim oddziale. Trudno jest dzwonić do rodziny, informować o śmierci syna. Nieustanny ostrzał artylerii. To, że Rosjanie zabijają niewinną ludność, że gwałcą kobiety. Że dzieci giną w rosyjskich ostrzałach" – o najtrudniejszych chwilach na froncie mówi w wywiadzie dla Defence24.pl Pawło, ukraiński oficer.
Michał Bruszewski: Jak wspominasz początek rosyjskiej inwazji?
Pawło, ukraiński oficer: Byłem wtedy w Charkowie. Zobaczyliśmy na niebie cztery nadlatujące rakiety. Rozpoczęła się inwazja. Rosjanie zaatakowali na wielu kierunkach.
Byłeś już wtedy w wojsku?
Tak, służę w armii od roku 2014. Służyłem w artylerii, później ukończyłem kurs oficerski i przeniesiono mnie do piechoty. Obecnie służę w batalionie piechoty.