Broń była wszędzie. W szafkach pracowniczych, skrzynkach na narzędzia, wnękach. Choć opisano ją jako złom, według biegłych była prawie sprawna. Nikt nie wie, ile karabinów trafiło do prywatnych arsenałów.
Tekst został opublikowany w Gazecie Wyborczej 15 września 1999 roku
Pracownikom straży przemysłowej Huty Ostrowiec 5 sierpnia ukazał się dziwny widok: do ogrodzenia przemykał młody mężczyzna uginający się pod ciężarem... ciężkiego karabinu maszynowego. Takie karabiny montuje się na wojskowych wozach opancerzonych.
21-letni Mariusz Z., pracownik huty, mówił, że jest harleyowcem i chciał umocować karabin na motorze. Sądził, że broń jest niesprawna. Znaleziono przy nim też pistolet przerobiony z broni sportowej.