Nowa ustawa o mobilizacji była tematem wielomiesięcznej dyskusji. Ostatecznie ukraiński parlament zagłosował za jej przyjęciem, a prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał we wtorek długo oczekiwany dokument. — Nie da się uchwalić prawa, które odpowiadałoby absolutnie wszystkim, ponieważ jest to prawo dotyczące życia i śmierci. Próbowaliśmy znaleźć tę równowagę między wojskiem a gospodarką, między wojskiem a rodziną, między karą a motywacją – mówi w rozmowie z Onetem deputowany Jehor Czerniew. Wyjaśnia, dlaczego trudniej będzie uniknąć służby wojskowej i dlaczego ostateczna wersja ustawy pomija klauzulę o demobilizacji.
Mariia Tsiptsiura: Dlaczego tak ważne było przyjęcie nowej ustawy o mobilizacji w Ukrainie? I dlaczego ten proces trwał tak długo?
Jehor Czerniew: Nowa ustawa mobilizacyjna to inicjatywa Sztabu Generalnego i Ministerstwa Obrony. Znają oni obecny obraz teatru walk i prognozują go na rok 2024, znając wszystkie potrzeby armii. Ukraina miała wcześniej ustawę o mobilizacji. Została ona jednak przyjęta dawno temu i w czasie pokoju. W związku z tym miała pewne niedociągnięcia, nieścisłości i niedoskonałości, które stały się widoczne w ciągu dwóch lat od pełnoskalowej inwazji.