38 żołnierzy zginęło, a 14 osób uważa się za zaginione po poniedziałkowych atakach na dwie malijskie bazy wojskowe. Wciąż nikt nie przyznał się do ataków. Rodziny wojskowych, którzy zmieniają wersję wydarzeń, domagają się od władz całej prawdy o atakach.
Początkowo resort obrony oceniał, że w atakach na bazy wojskowe w Boulkessy oraz Mondoro, położone w pobliżu granicy z Burkiną Faso, zginęło 25 żołnierzy. W wydanym we wtorek komunikacie wskazano również, że armia nie może doliczyć się 60 wojskowych, których ciał też nie odnaleziono.
Był to najkrwawszy zamach, jaki stał się udziałem Mali w tym roku - pisze Agence France Press. W ataku dżihadystów na jednostką wojskową w Dioura, do jakiego doszło 17 marca, zginęło łącznie 30 osób - przypomina. Wciąż nie wiadomo, która z organizacji stała za atakami. Komentarzy twierdzą, że były to najprawdopodobniej grupy od dawna związane z Al-Kaidą.