W rządzie rozważano, by jesienią do zabezpieczenia demonstracji Strajku Kobiet wysłać żołnierzy Obrony Terytorialnej. Na łamach DGP poinformowaliśmy o tym na początku grudnia. Wskazaliśmy również, że ten pomysł narodził się w otoczeniu ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka.
Na podstawie ujawnionych przez hakerów e-maili szefa KPRM Michała Dworczyka o sprawie napisały inne media. Wczytując się w tę korespondencję (sam Dworczyk nie zaprzeczył jej autentyczności, choć też jej nie potwierdził), można zauważyć jego zdroworozsądkowe argumenty przeciw użyciu WOT. Podstawowy jest taki, że żołnierze nie są do takich działań szkoleni. Kolejne to porażka wizerunkowa, możliwe ryzyko eskalacji protestów z powodu wyprowadzenia wojska oraz skalanie dobrego imienia żołnierzy i narażenie terytorialsów na zarzut bycia „polityczną bojówką”. W ujawnionym e-mailu z 27 października 2020 r. Dworczyk wzywa, by skupić się na walce z epidemią.
W sumie trudno się z tym nie zgodzić. Ale czytając te e-maile, równie trudno zachować jakąkolwiek wiarę w państwo. Po pierwsze, widzimy, że czołowi politycy, w tym premier Mateusz Morawiecki, korzystają do korespondencji służbowej z prywatnych adresów, które dosyć łatwo zhakować. Nie mówimy o sołtysie małej wsi w Podkarpackiem, ale o premierze państwa polskiego.