W zestrzelonym niemieckim samolocie Anglicy odkryli tajemnicze tabletki. Gdy je zbadali, wyprodukowali własne, fundując żołnierzom darmową amfetaminę. Zaczęło się wielkie ćpanie. Na froncie II wojny światowej narkotyki okazały się równie ważne, jak dobra broń.
Naćpani czołgiści, piloci myśliwców z rozszerzonymi – bynajmniej nie ze strachu – źrenicami czy znikające ze szpitali polowych ampułki z morfiną. Podczas drugiej wojny światowej substancje psychoaktywne były na frontach równie powszechne, jak strach i śmierć.
Dzielni żołnierze mieli się na kim wzorować – wszak psychoaktywny doping towarzyszył ludzkości od najdawniejszych czasów. Dość wspomnieć, że na Krecie – kolebce europejskiej cywilizacji - tworzono posążki makowej bogini, a Herodot opisywał Scytów, ryczących z zadowolenia po wdychaniu konopnego dymu.