Pierwsza wojna światowa była pierwszym konfliktem, w którym pojazdy silnikowe wniosły znaczący wkład, choć zostały wynalezione zaledwie w latach 1900. Służyły jednak godnie w zastosowaniach pokroju przemieszczania ludzi oraz towarów, więc nic dziwnego, że wkrótce po niej Amerykanie chcieli pokazać, jak wielka jest ich użyteczność. Dlatego też w 1919 roku wojsko zorganizowało swoją ambitną wyprawę w ramach podróży z jednego końca Ameryki na drugi i to tylko ze swoimi ciężarówkami.
W wyprawie wzięło udział prawie 100 ciężarówek, które wyjechały z Waszyngtonu do San Francisco z myślą o przejechaniu ponad 4000 kilometrów, bo w linii prostej te miasta dzieli aż 3913 kilometrów. Nie było to jednak aż tak wspaniałe, ponieważ tamtejsze pojazdy były dręczone masą niedociągnięć i wad w produkcji. Często się zapalały, pękały w drodze, a sama infrastruktura nie była przygotowana na taką wyprawę. Nic więc dziwnego, że z czasem drogi oraz mosty były coraz to bardziej uszkodzone, ciężarówek ubywało z tygodnia na tydzień, a żołnierze popadali w choroby.