Przeciwlotniczy zestaw rakietowy z Meska stał się postrachem wrogich śmigłowców, samolotów i dronów. Jednak na broni skazanej na eksportowy sukces nie umiemy zarobić - pisze "Rzeczpospolita".
Jak podaje gazeta, polska armia zamówiła w 2016 roku 1300 piorunów za prawie miliard złotych. Starsze, udoskonalone wersje przeciwlotniczych zestawów o nazwie Grom trafiły przed laty do Indonezji, potem w wojnie z Rosją broniły Gruzji, a ostatnio uzbroiły Litwę i zostały zamówione w celach studyjnych przez USA.
"To skromny wynik eksportu, mający konsekwencje dla jedynego w kraju centrum produkcji broni precyzyjnej" – pisze "Rz". Jak dodaje, mimo oczywistych zalet nowej broni, armia z zamawianiem drogich piorunów miała problem: po wykryciu usterki spowodowanej błędem w montażu kontrakt znalazł się na wirażu.