Jak ustaliła Interia, Państwowa Inspekcja Pracy domaga się od swoich inspektorów, aby wlepiali kontrolowanym przedsiębiorcom wyższe kary. "Więcej mandatów i najlepiej wyższych niż 1000 zł" - w korespondencji ze swoim zespołem pisze wprost jeden z łódzkich nadinspektorów. - Takie funkcjonowanie instytucji pokazuje, że państwo się psuje - uważa prof. Jacek Męcina, specjalista z zakresu prawa pracy i członek Rady Ochrony Pracy.
W zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz legalności zatrudnienia PIP może sprawdzić niemalże każdego, kto zatrudnia pracowników. Jeśli inspektor wykryje nieprawidłowości, trzeba przygotować się na karę. Ustawa przewiduje mandaty w wysokości od tysiąca do dwóch tysięcy złotych. Chyba że ktoś jest recydywistą.
"Jeżeli ukarany co najmniej dwukrotnie za wykroczenie przeciwko prawom pracownika określone w Kodeksie pracy popełnia w ciągu dwóch lat od dnia ostatniego ukarania takie wykroczenie, właściwy organ Państwowej Inspekcji Pracy może w postępowaniu mandatowym nałożyć grzywnę w wysokości do 5.000 zł" - czytamy na stronie Głównego Inspektoratu Pracy. Odmowa przyjęcia mandatu karnego kończy się wnioskiem do sądu. Jeśli już tam trafi, osoba zatrudniająca musi liczyć się z grzywną sięgającą nawet 30 tys. zł.