"Moje serce przepełnia strach o to, co mogło się stać z grupą uchodźców, którzy od ponad dwóch tygodni są porzuceni na granicy, w dziczy, w temperaturach poniżej zera" - w dramatycznym liście otwartym pisze Murad Ismael, działacz na rzecz praw Jezydów. W grupie, o którą się lęka, są co najmniej trzy dziewczynki wywiezione wraz z rodzinami do lasu spod strażnicy w Michałowie.
Murad Ismael mieszka w Stanach Zjednoczonych, jest współzałożycielem i prezesem szkoły Sinjar Academy w północnym Iraku. W tym tygodniu nawiązał kontakt z Zosią Krasnowolską, tłumaczką i fotografką. Dlatego, że otrzymał nagranie wideo od grupy ludzi koczujących w koszmarnym stanie na granicy, po stronie białoruskiej.
– To nie jest wideo, obok którego można przejść obojętnie. Dzieci na nagraniu mają twarze tak wychudzone, że przypominają ofiary obozów koncentracyjnych. Od dwóch tygodni nie mają praktycznie żadnego jedzenia, koczują w lesie przy minusowych temperaturach i są bliskie śmierci. Nie ma dużo czasu – mówi Zosia Krasnowolska. Podjęła się tłumaczenia listu otwartego, który w tej sprawie Murad napisał do Polek i Polaków.