Uchodził za wyrocznię w sprawach sowieckich – nie tylko dziennikarską. W istocie Duranty działał jako agent wpływu ZSRR i obrońca jego wizerunku na Zachodzie. Moskwa umiała za to nagradzać – żył latami jak pączek w maśle. Nagrody Pulitzera nigdy mu nie odebrano.
"Rosjanie głodni, ale nie głodują" – mówił tytuł na 13 stronie "New York Timesa". Był 31 marca 1933 r. Wieloletni moskiewski korespondent gazety Walter Duranty donosił: "Nikt z głodu nie umiera, powszechna jest tylko śmiertelność wskutek chorób spowodowanych niedożywieniem".
To było zdanie sowieckie do cna – wierutne kłamstwo odziane w eufemizm. Ale któż mógłby wiedzieć lepiej? Za Durantym stała Nagroda Pulitzera, (przyznana, ma się rozumieć, za korespondencje z ZSRR) i sława dziennikarza, który zdołał przeprowadzić wywiad ze Stalinem.