Sąsiedzi zabitego w Gdyni chłopca są wstrząśnięci. O poszukiwanym przez policję i żandarmerię wojskową ojcu mówią: "dziwny facet, w kominiarce chodził, wszystko go wkurzało". Teraz ma na karku setki funkcjonariuszy. — Pracujemy, aż znajdziemy tego gościa. Albo jego ciało — podkreślają.
Matka wchodzi do domu i znajduje zwłoki swojego syna. Oprócz 6-latka w mieszkaniu jest jeszcze martwy pies. Zabójstwo dziecka stawia na nogi policję z całego Pomorza. Niedługo później także wojskową żandarmerię. Okazuje się, że główny podejrzany w tej sprawie to wojskowy i ojciec zabitego dziecka.
Policja sprawdza każdy bagażnik
Mężczyzna kilka godzin po morderstwie jest wciąż na wolności.
Atmosfera jest gęsta. Osiedle, gdzie doszło w piątek do tragedii, leży blisko trójmiejskiej obwodnicy, ale co ważniejsze, także pod niewielkim lasem. — Nawet nie chcę myśleć, że on tu się może gdzieś ukrywać — mówi jeden z mieszkańców.