Pierwszy atak miał miejsce w prowincji Parwan na północ od Kabulu podczas wiecu wyborczego prezydenta Ashrafa Ghaniego. Później w pobliżu ambasady USA wysadził się kolejny zamachowiec. Do obu ataków przyznali się talibowie.
W zamachu na wiec wyborczy zginęło 26 osób, 46 zostało rannych. Wśród ofiar były dzieci. Prezydent Ghani, który ma nadzieję na drugą pięcioletnią kadencję, nie ucierpiał. Zamachowiec samobójca wysadził się, gdy podjechał na motocyklu do punktu kontrolnego. Prezydent miał wtedy rozpocząć przemówienie.
Z kolei pod ambasadą USA zginęły 22 osoby, a rannych zostało 38. Prezydent Afganistanu nazwał na Twitterze sprawcę zamachu „tchórzliwym wrogiem”. I dodał, że modli się o "szybkie wyzdrowienie rannych".