Brak poszanowania przepisów i wytycznych, chęć wykorzystania niedozwolonego w tamtym momencie sprzętu, brawura – takie zarzuty po katastrofie śmigłowca w 2009 r. miała komisja, która badała przyczyny wypadku. Raport był miażdżący dla obecnego naczelnika wydziału szkolenia lotniczego policji, który brał udział w incydencie z black hawkiem w Sarnowej Górze.
Onet zapoznał się z pełnym raportem Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która w 2009 r. badała okoliczności tragedii, która wydarzyła się na poligonie pod Toruniem. Podczas ćwiczeń przed misją w Afganistanie rozbił się jeden z wojskowych śmigłowców. Zginął pilot operator, a głównym dowódcą załogi był obecny szef wydziału szkolenia lotniczego Komendy Głównej Policji. Ten sam, który w weekend miał być na pokładzie black hawka, który ściął linię energetyczną podczas pikniku.
Badanie okoliczności tragedii, do której doszło w lutym 2009 r., zajęło komisji wiele tygodni. Jednak główne zarzuty, jakie pojawiają się w raporcie, dotyczą postępowania i decyzji właśnie Marcina G., który obecnie dowodzi szkoleniem policyjnych pilotów.