Premier Mateusz Morawiecki apeluje do Donalda Tuska, by przed wyborami ujawnił swój majątek. Od ośmiu lat to jednak szef rządu unika jak tylko może rozmowy o tym, ile zarobił podczas swojej kariery bankowej. Rozwiązanie tej zagadki znajduje się w aktach księgi wieczystej zamieszkiwanej przez Morawieckiego (i przepisanej na jego żonę Iwonę) willi na warszawskim Mokotowie — ustalił Onet. Dostępu do informacji o majątku Iwony Morawieckiej broni jednak nie tylko premier, jego żona, ale także sąd.
Nie bacząc na przepisy Kodeksu wyborczego, politycy szykujących się do jesiennych wyborów partii od tygodni prowadzą regularną kampanię wyborczą, objeżdżając Polskę wzdłuż i wszerz. Prezentacje wyborczych programów zastępują na razie polityczne ataki ad personam, wytykanie błędów politycznych rywali i zwyczajne kalumnie, jak słowa Jarosława Kaczyńskiego i jego politycznych akolitów o Donaldzie Tusku jako "wrogu narodu".
W pyskówki z liderem opozycji ochoczo włącza się premier Mateusz Morawiecki, któremu Tusk z lubością wypomina z kolei, że ten w latach 2010-2012 był członkiem działającej przy nim, jako premierze, rady gospodarczej. Na co premier — prócz inwektyw o rzekomo prorosyjskiej polityce, chodzeniu "na pasku Brukseli i Niemiec" — próbuje Tuska przedstawiać jako milionera, który dla dobrze płatnej posady przewodniczącego Rady Europejskiej, porzucić miał funkcję polskiego premiera.