Dziś chciałbym opisać ogólnopolską związkową inicjatywę policyjną, która wyszła z Dolnego Śląska – „My, Policjanci”. To prawdziwa rewolucja, jeśli chodzi o zajęte stanowiska. W tekście omówię tylko wybrane zagadnienia.
Nie szczypią się.
Związek stanowczo sprzeciwia się „robieniu statystyki”, podkreśla, że najważniejsza jest służba społeczeństwu. Wspomina o „€pidemii Davida” i innych szopkach, w jakich mundurowi musieli brać udział. Pamiętacie, jak związki głównego nurtu chowały głowę, kiedy tworzono przepisy zaigłowania wszystkich mundurowych?
Związkowcy punktują istnienie w Policji karierowiczostwa, klik, wpływów politycznych, podlizywania się władzy. Wspominają o niezrozumiałej sytuacji ekonomicznej formacji, długach, oszczędnościach na oświetleniu, braku papieru, przy jednoczesnych kosztownych i zbędnych rautach kierownictwa. Gdzie sens, gdzie logika?
Niechybnie omawiany związek zawodowy podpadł władzy, wszedł na celownik służb bezpieczeństwa i obcych wywiadów, które będą starały się w nim zagnieździć, na co chłopaki muszą uważać.