W Polsce prowadzone są prace nad utworzeniem "przechowalni" dla e-paragonów. Jeśli pójdą w złym kierunku, informacje o tym, co kupujemy, znajdą się w zasięgu bankowców i urzędników. Właśnie trwają konsultacje w tej sprawie. Poznaliśmy ich kulisy.
Możliwość zaglądania w dane z baz centralnych kusi rządzących. Ostatnio za opublikowanie chronionych danych zdrowotnych posadę ministra zdrowia stracił Adam Niedzielski. Przypomnijmy, że 5 sierpnia były już minister zdrowia ujawnił, na jakiego typu leki wypisał sobie receptę lekarz, który w materiale TVN krytykował nowy system e-recept. Sprawa ujawnienia wrażliwych informacji przez szefa resortu wywołała ogromne oburzenie i powszechną krytykę ze strony prawników, lekarzy i obywateli.
Tak komentował ją w money.pl ekonomista Jan Oleszczuk-Zygmuntowski:
Przekonaliśmy się właśnie, że jeśli minister ma techniczną możliwość sprawdzania rekordów w bazie bez procedury dostępu i uzyskiwania zgód – to z pewnością z niej skorzysta. Wiedza to władza, trafnie pisał Foucault, a ja dodam – technologia to polityka.