"Wyborcza" dotarła do kilkunastominutowego nagrania z wnętrza Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Szpitalu Wojskowym w Krakowie, do którego trafiła pani Joanna. Wyraźnie słychać na nim, jak policja najpierw próbuje uciszyć stającego w obronie pacjentki lekarza, a potem legitymuje go i innych medyków.
- Cenimy sobie współpracę ze służbami medycznymi, ale w tym przypadku znacznie odbiegała ona od standardów - stwierdził podczas czwartkowej konferencji prasowej generał Jarosław Szymczyk, komendant główny polskiej policji.
Chodzi o sprawę pani Joanny z Krakowa, a dokładniej: relacji między personelem szpitala wojskowego, do którego najpierw trafiła pacjentka, a policją. Przypomnijmy, że lekarz stanął w obronie pani Joanny. - Będziemy wyjaśniać, dlaczego taka relacja między tymi podmiotami jest. W mojej ocenie lekarz, jeśli miał jakieś uwagi do policjantów, powinien to zrobić bez udziału pacjentki, bo to również powodowało u niej nerwowość - powiedział, przerzucając winę za zdenerwowanie pani Joanny, komendant Szymczyk.