Cieszymy się, że ceny nie zmieniły się od maja, że roczna inflacja spadła. Spadła jednak na tyle wolno, że w Unii w czerwcu byliśmy już na pierwszym miejscu z najwyższym wzrostem cen w skali roku. Dużo szybciej niż u nas inflacja spadała w krajach bałtyckich, które jeszcze niedawno nas wyprzedzały w negatywnym rankingu.
Polska jest pierwsza w Unii pod względem inflacji — wynika z piątkowych danych krajowych urzędów statystycznych i Eurostatu. Ceny towarów i usług (CPI) wzrosły u nas 11,5 proc. i w żadnym innym kraju Unii nie szły w górę tak bardzo. Najbliżej było do nas Słowacji, gdzie ceny poszły w górę o 11,3 proc., choć z zastrzeżeniem, że to według koszyka unijnego HICP, bo krajowego CPI jeszcze nie ujawniono. Jest jeszcze szansa, żeby ktoś miał cenowo gorzej niż Polacy.
Z dołka wydobyły się kraje bałtyckie. O ile w Polsce inflacja roczna obniżyła się o 1,5 pkt proc., to na Łotwie o aż 4,2 pkt proc. do 8,1 proc., na Litwie o 2,5 pkt proc. do 8,2 proc., a w Estonii o 2,2 pkt proc. do 9 proc. (wszystko HICP). W identycznym tempie jak u nas spadała jeszcze inflacja (CPI) w Słowenii, z tą różnicą, że tam zeszła do 6,9 proc. w czerwcu, a u nas jest wciąż dwucyfrowa.