Mieszkańcy Krynek mówią, że nadchodzący z Białorusi migranci znaleźli już sposób na pokonanie "płotu Błaszczaka". Zasieki z drutu są przecinane, a grupy migrantów ukrywają się w lasach. Jak ustaliła WP, mimo stanu wyjątkowego i licznych patroli przy granicy niektórym osobom udaje się przedostać w głąb kraju, a nawet do Niemiec.
- Zasieki z drutu są przecinane. W czwartek rano takie przejście odkryto koło Łapicz, a ze śladów wynikało, że przeszło nim kilkanaście osób. Palili ognisko na terenie mojego sąsiada. Straż Graniczna nie zdołała ich odszukać. Odnaleziono palenisko i plecaki. Ludzie ci schowali się w lesie - relacjonuje w rozmowie z WP mieszkaniec okolic Krynek.
Dodał, że migranci zmienili już strategię postępowania po przekroczeniu granicy. - Wiedzą, że w razie zatrzymania straż graniczna odstawi ich z powrotem na granicę. Dlatego te grupy już nie pokazują się na drogach czy blisko zabudowań. Wcześniej często wychodzili na drogę, czekając na reakcję służb albo transport w głąb kraju. Teraz ukrywają się w lesie. Jest bardzo dużo patroli, więc będzie im trudno wyjechać poza obszar objęty stanem wyjątkowym - mówi dalej mieszkaniec.