Właśnie mijają 2 lata od rozpoczęcia kolejnej fazy agresji Rosji na Ukrainę. Z tej okazji warto zastanowić się na ile Wojsko Polskie w tym czasie zwiększyło swoje zdolności bojowe.
1 września 1939 roku Wojsko Polskie mogło się bronić przed niemieckim najeźdźcą tylko tym co miało na stanie tego dnia. Wiele ówczesnych programów modernizacyjnych było w trakcie realizacji, a wiele kolejnych w trakcie planowania. Rozwijał się również polski przemysł obronny. Zagraniczna pomoc wojskowa, wysłana wtedy przez naszych sojuszników, nie zdążyła już trafić do Polski. Napisano już wiele prac o tym, iż gdyby wojna wybuchła np. w 1941 roku, a nie 1939 to WP byłoby znacznie lepiej przygotowane. Ale jak pamiętamy Niemcy nie poczekali do 1941 roku, a dodatkowo gdyby nawet poczekali to ich potęga militarna byłaby jeszcze większa niż w 1939 roku.
Szybkie zakupy, ale czy realny wzrost potencjału?
Tak czy inaczej wojsko może walczyć tym co posiada w chwili wojny, a nie w planach. Nie chodzi tu tylko o samą liczbę sprzętu wojskowego i przeszkolonych w jej używaniu żołnierzy, ale również o wystarczającą liczbę amunicji, paliwa, smarów, żywności, środków medycznych, żywności itd. Oczywiście oprócz posiadania tych zapasów należy mieć sprawny system ich stacjonarnego, ale i polowego przechowywania oraz środki transportowe do jego dostarczania na front i to w wymaganym terminie.