W trakcie wywiadu z Mikołajem Grynbergiem na temat książki o granicy polsko-białoruskiej "Jezus umarł w Polsce" zapytaliśmy, którą z zawartych w niej rozmów by wskazał, gdyby miał pewność, że przeczyta ją każdy poseł i każda posłanka w Polsce. Autor wybrał rozmowę z jednym ze strażników pracujących w Straży Granicznej. Za zgodą Wydawnictwa Agora i samego pisarza przedrukowujemy ją w całości.
"Oni sami go tam oddelegowali. Chciałbym by przeczytali jego relację o tym, jak wyrzucał dzieci »na druty«, jak to mówią sami strażnicy. Bo przecież »kredyt sam się nie spłaci«. I to właśnie ci politycy stoją za tym wszystkim, bo to oni dają wraz z rozkazem »strzeżenia granic Rzeczpospolitej« takie zadania. To jest coś, czego nie da się już skonfrontować z niczym gorszym" — mówił w rozmowie z Onetem Mikołaj Grynberg.
Nikt z bohaterek i bohaterów książki "Jezus umarł w Polsce" nie wiedział, co ich czeka, kiedy pierwszy raz zdecydowali się pomóc uchodźcom. Nie wiedzieli, że będą musieli ukrywać się, nie tylko przed służbami państwa, ale również przed swoimi sąsiadami. Że pomaganie nada ich życiu największy sens, ale też odbierze spokój, życie rodzinne, czasami pracę, wypali w nich nieusuwalne emocjonalne piętno.