Polska granica nie tylko potrzebuje dodatkowego zabezpieczenia osobowego w postaci kilku tysięcy dodatkowych mundurowych, ale również nowych barier. W związku z tym, jeszcze w tym miesiącu Straż Graniczna ruszyć ma z organizowaniem kolejnych "umocnień". Choć nie będą one tak inwazyjne, jak stalowa zapora na ponad 180-km odcinku z Białorusią, to i tak pochłoną aż 371 mln złotych. Mowa o niezbędnym, jak podkreślają polskie władze, zabezpieczeniu rzek - a przynajmniej ich części.
Zagrożenie przy granicy z Białorusią ze strony najemników związanych z Grupą Wagnera jest na razie potencjalne, ale eksploatacja sił polskich mundurowych już jak najbardziej rzeczywista. Niedawno na granicę z Białorusią polskie władze wysłały dodatkowe siły policyjne, które wspierają na miejscu dodatkowe siły wojskowe i strażników granicznych. 20 placówek SG na tym odcinku pilnować ma, jak dowiedzieliśmy się niedawno w Sejmie, 620 policjantów (prewencja i kontrterroryści) jednorazowo (jak ujął to wiceminister Maciej Wąsik) oraz 5 tys. pograniczników z, bądź oddelegowanych do Podlaskiego OSG i Nadbużańskiego OSG. Policjanci zrobili właśnie pierwszą rotację. Funkcjonariuszy wspierają - jak wspomniano - żołnierze, w liczbie ok. 2 tys. Aczkolwiek, siły te miały zostać zwiększone, o czym informował także niedawno, i także w Sejmie wiceminister MON Wojciech Skurkiewicz. Taką decyzję podjąć miał komitet ds. bezpieczeństwa. Ogólnie, mają to być cztery linie mundurowych chroniących granicę.