Na początku myśleli, że kryzys na granicy skończy się po paru miesiącach. Potem mieli nadzieję, że zbudowany za ponad półtora miliarda złotych mur coś zmieni. Nie zmienił. Teraz władza znowu każe im się bać.
Tragedia, zero ludzi – mówi Sławomir Droń, właściciel restauracji Fanaberia w centrum Białowieży. Jeszcze w maju i czerwcu turystów było sporo, zapowiadał się dobry sezon, a teraz niemal nikt nie przyjeżdża.
– Myślę, że nie chodzi tylko o ceny czy inflację. Ludzie się boją. Uwierzyli w przekaz rządu o wagnerowcach, którzy uciekli z Rosji do Białorusi i są zagrożeniem dla Podlasia. Efekt jest taki, że w lipcu, kiedy powinniśmy zarabiać, pensjonaty, hotele i gastronomia świecą pustkami – tłumaczy. Nie odwraca się, gdy główną ulicą na pełnym gazie pędzi wojskowa ciężarówka. Przywykł do tego hałasu, bo ciężkie pojazdy pojawiły się już w grudniu 2021 r., kiedy na Podlasiu wprowadzono stan wyjątkowy.